» Państwo Boże - św. Augustyn
» Księga VII
» VII-I
» VII-II
» VII-III
» VII-IV
» VII-V
» VII-VI
» VII-VII
» VII-VIII
» VII-IX
» VII-X
»
VII-XI
» VII-XII
» VII-XIII
» VII-XIV
» VII-XV
» VII-XVI
» VII-XVII
» VII-XVIII
» VII-XIX
» VII-XX
»
VII-XXI
» VII-XXII
» VII-XXIII
» VII-XXIV
» VII-XXV
» VII-XXVI
» VII-XXVII
» VII-XXVIII
» VII-XXIX
» VII-XXX
»
VII-XXXI
» VII-XXXII
» VII-XXXIII
» VII-XXXIV
» VII-XXXV
Jedna ziemia powinna była przeto mieć cztery nazwiska, stosownie do owej czworakiej siły, a nie czynić z siebie czterech bóstw; tak samo, jak jeden jest Jowisz o licznych nazwiskach i jedna Juno o licznych nazwiskach, a każdemu z tych nazwisk jest ponoć oznaczona odmienna siła, należąca do tego samego bóstwa; a nie, żeby wiele nazwisk miało tworzyć wielu bogów. Aleć oto tak samo, jak nawet najniżej upadłe kobiety brzydzą się niekiedy same, że się całym tłumom na rozpustę oddawały, i wstydzą się tego, — tak i dusza upadła i nieczystym duchom na rozpustę wystawiona, choć z wielkiem upodobaniem mnoży sobie bogów, by się im na pohańbienie oddawać, niekiedy się wszakże na to wzdrygała. Sam właśnie Warro, jakoby się zawstydziwszy tej tłuszczy bogów, powiada, że ziemia jest jedną boginią. „Onę też — powiada — nazywają Wielką Macierzą; trzymany przez nią kolisty bęben oznacza, że jest ona okręgiem świata; wieże na jej głowie oznaczają miasta; że przedstawiana bywa jako siedząca, — to znaczy, że gdy wszystko się wokół niej obraca, ona bez ruchu pozostaje; że jej do obsługi przeznaczono Gallów rzezańców, — oznacza, iż potrzebujący nasienia ku ziemi się zwracać winni, gdyż w niej wszystko znaleźć można. Że ci jej kapłani rzucają się wobec niej na wszystkie strony, — przypomina obowiązek, iż ci, co ziemię uprawiają, nie powinni siedzieć, gdyż zawsze mają w niej coś do roboty. Dźwięki cymbałów, rzucanie żelastwa, szczęk jego, klaskanie w dłonie oznaczają ten rozgwar, który bywa podczas prac rolniczych; a brząkanie miedzią dlatego się czyni, że starożytni uprawiali ziemię miedzianemi narzędziami, zanim wynaleziono żelazo. Umieszczają przy niej lwa — powiada — nie na łańcuchu i oswojonego — dla okazania, że niema żadnego gatunku zwierząt, tak nieprzyjaznego ziemi i tak straszliwie dzikiego, którego by nie dało się ujarzmić i oswoić. Poczem dodaje, że ponieważ Ziemię-matkę wielu imionami i nazwiskami obdarzano, stąd bardzo wielu jest bogów domniemanych. „Ziemię — powiada — mają za Siłę (Ops), bo się wysiłkiem ulepsza; za Macierz, bo mnóstwo rzeczy rodzi; za Wielką, bo pokarm rodzi; za Prozerpinę (Ciągnącą się), bo z niej owoce wyciągają; za Westę (Odzianą), bo się zielenią odziewa. Tak to inne boginie — powiada — nie bez słuszności do tej odnoszą. Jeśli zatem jest jedna bogini — która, zresztą, naprawdę wcale nie istnieje — to czemuż jednocześnie do wielu się uciekać? Te liczne moce boże do jednej niechże należą, nie tyle więc boginie, ile nazwy mnogie niechby były. Ale powaga przodków błądzących przygniata i samemuż Warronowi, gdy już wypowiedział powyższe swoje uwagi, strachu napędza. Zaraz więc dodaje: „Mniemanie przodków o tych boginiach, że są liczne, nie sprzeciwia się temu, cośmy powiedzieli." Jakimże to sposobem nie sprzeciwia się, skoro przecież zupełnie co innego jest powiedzieć, że jedna bogini ma wiele imion, a co innego, że jest wiele bogiń. „Wszakże — powiada — może się zdarzyć, że ta sama rzecz i jest jedna i w niej jest wiele jakichś rzeczy.“ Zgadzam się na to, że w jednym człowieku jest wiele rzeczy, ale czyż dlatego i wielu ludzi jest w jednym człowieku? Tak samo w jednej bogini jest wiele rzeczy, czy przeto i wiele bogiń jest? Zresztą, niech sobie tam dzielą i łączą, mnożą, rozplątują i zaplątują, jak im się podoba.
Takie to są przesławne misterja bogini Ziemi i Wielkiej Macierzy; wszystko w nich ściąga się do nasion zniszczalnych i do rolnictwa. Czyż to te rzeczy odnoszące się do nasion i rolnictwa i z tą myślą używane: bęben, wieże, Gallowie rzezańcy, szaleńcze ich ruchy, zgiełkliwe cymbały i wyobrażenie lwów obiecują też komu życie wieczne? Więc to dlatego Gallowie okaleczeni usługują tej Wielkiej bogini, aby oznaczali, że potrzebujący nasienia ku ziemi się po nie zwracać powinni, jakgdy by właśnie nie owa służba pozbawiła ich samych nasienia? Czy zresztą, zwracając się ku tej bogini, gdy potrzebują nasienia, otrzymają je, czy też raczej zwracając się ku niej, gdy mają nasienie, nie tracą go? Czy to jest wytłumaczenie czegoś, czy nie raczej obrzydzenie? I nie zwraca się nawet uwagi na to, jak bardzo przemogły te złe demony, co nie ośmieliły się niczego wielkiego obiecywać za te ofiary, a wymagać potrafiły takiego od ludzi okrucieństwa. Gdyby ziemia boginią nie była, ją by tylko ludzie kaleczyli, pracując w niej, by przez nią nasiona powstawały, nie kalecząc okrutnie siebie, by dla niej tracić nasienie; gdyby boginią nie była, tak by się stawała płodną przez ręce cudze, żeby nie zmuszała człowieka bezpłodnym się czynić przez własne ręce. Nawet to, że podczas uroczystości na cześć Libera poważna matrona wobec całego tłumu widzów wieniec wkładała na wstydliwą część męskiego ciała, przy czem pewnie obecny był, rumieńcem okryty i pocący się od wstydu, — jeśli przecież ludzie mają wstyd jakiś, — małżonek owej matrony; tak samo i to, że podczas uroczystości zawierania małżeństwa pannie młodej nakazywano usiąść na członie priapowym, — to wszystko jeszcze mniejszej wagi rzeczy i nie tyle ohydne wobec tego okrutnego plugastwa, albo plugawego okrucieństwa, w którem jedna i druga płeć tak się staje igraszką obrzędów szatańskich, iż człowiek wszelką zatraca płeć, kalecząc się własną ręką. Tam troszczono się, by roli nie uroczyć, — tutaj niema troski o to, że ludzie członki sobie obcinają. Tam znieważa się wprawdzie wstydliwość panny młodej, ale nie odejmuje się jej nie tylko płodności, ale i dziewictwa, a tutaj tak się całkowicie męskość odejmuje, iż mężczyzna ani się w kobietę nie zamienia, ani mężczyzną już nie zostaje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz