sobota, 14 stycznia 2012

O muzyce - św. Augustyn


Księga szósta

Cel i przeznaczenie pięciu ksiąg poprzednich



Saint Augustine
fot. źródło: europeana.eu
W pięciu księgach poprzednich poświęciliśmy już dość wiele miejsca dziecinnym zgoła badaniom liczb należących do rytmu czasowego. Życzliwy czytelnik wybaczy nam jednak z łatwością ten błahy temat zważywszy zbożny cel naszej pracy. Podjęliśmy ją z tym jedynie zamiarem, aby ludzie młodzi lub w jakimkolwiek innym wieku, których Bóg wyposażył w zdolności, bez zbytniego pośpiechu, lecz stopniowo pod przewodnictwem rozumu odrywali się od zmysłów cielesnych i nauk tego świata, z którymi są przeważnie głęboko zrośnięci, i w miłości niezmiennej prawdy przylgnęli do jedynego Boga i Pana wszechrzeczy, który kieruje umysłem ludzkim bez pośrednictwa jakiegoś innego stworzenia.

Toteż czytelnik ksiąg poprzednich przyzna, że obcowaliśmy z myślami gramatyków i poetów nie w pragnieniu, by wśród nich na stałe osiąść, lecz zmuszeni koniecznością podróży. Kto zaś dojdzie do tej księgi (jeśli Bóg i Pan nasz, spełniając moją nadzieję i korne modlitwy, zechce kierować moim przedsięwzięciem i wolą, i doprowadzi do spełnienia ich intencji), zrozumie, że do niemałego bogactwa wiedzie ta mało ważna droga. Prowadząc słabych, sami przy tym niezbyt silni, woleliśmy raczej iść poniżej, niż na słabych skrzydłach zrywać się do lotu poprzez swobodne przestworza. Może więc czytelnik albo usprawiedliwi mnie całkowicie, albo nie uzna za wielce winnego. Myślę tu jednak o ludziach uduchowionych. Zwykły bowiem tłum szkolny o krzykliwym języku, któremu pospolita lekkomyślność każe się cieszyć gwarem oklasków, jeśli przypadkiem natrafi na nasz traktat, to albo nim całkowicie wzgardzi, albo uzna za właściwe poprzestać na pięciu pierwszych księgach. Ostatnią zaś, w której zawiera się ich plon, albo odrzuci jako zbyteczną, albo odłoży na późniejszy użytek. Natomiast tych wszystkich, którym brak dostatecznego wykształcenia w tym kierunku, a którzy przepojeni tajemnicami chrześcijańskiej czystości, dążąc w najwyższym umiłowaniu do jedynego i prawdziwego Boga, w locie swym minęli wszystkie sprawy błahe i dziecinne, upominam po bratersku: nie zniżajcie się do tych zagadnień, a jeśli napotkacie tu jakieś trudności, nie narzekajcie na własną tępotę. Nie domyślacie się, że drogi, które dla nóg waszych byłyby trudne i uciążliwe, możecie przebyć górnym szlakiem nie wiedząc nawet o ich istnieniu. Jeśli zaś traktat ten czytają ci, którzy słabym i niewprawnym krokiem nie potrafią iść naszą drogą, ani też nie posiadają skrzydeł pobożności, aby zaniedbawszy jej, przelecieć górnym szlakiem, niech się nie cisną do nieodpowiedniego dla nich zajęcia. Ukryci w gnieździe wiary chrześcijańskiej, niech raczej nauką zbawiennej religii wzmacniają swe słabe skrzydła, o które wsparci mogą uniknąć trudu i zmęczenia naszej podróży, pragnąc goręcej samej ojczyzny niż krętych dróg do niej wiodących. Traktat nasz bowiem jest napisany dla tych, którzy oddani naukom doczesnym wpadają w wielkie błędy, a dary umysłu rozpraszają w błahych zajęciach, nie zdając sobie sprawy, co ich tam zachwyca. Gdyby się spostrzegli, widzieliby drogę ucieczki od tych sideł, jak również miejsce zapewniające największe bezpieczeństwo.

Brak komentarzy: