sobota, 28 stycznia 2012

Doskonałość liczb a doskonałość bytów stworzonych - O muzyce św. Augustyn » str. 11


        Nie spoglądajmy więc niechętnym okiem na to, co od nas niższe, lecz z pomocą Boga i Pana naszego zajmijmy miejsce środkowe między stworzeniem niższym i bytami, które nas przewyższają. Rzeczy od nas niższe nie będą nas wtedy razić, ale cieszyć będą nas jedynie rzeczy wyższe. Przyjemność stanowi przecież jak gdyby ciężar duszy i ona wyznacza duszy właściwe miejsce. „Albowiem gdzie będzie skarb twój, tam serce twoje". Gdzie przyjemność  tam skarb, gdzie zaś serce - tam szczęśliwość lub nieszczęście.
        A czyż istnieją rzeczy wyższe ponad te, w których trwa najwyższa, niewzruszona, niezmienna i wieczna równość? Nie istnieje tam czas, bo nie ma zmienności. Stąd powstają, kształtują się i ustawiają w kolejności pozornie wieczne okresy czasu, w których sklepienie nieba wykonuje pełny obrót i przywraca początkowe położenie ciał niebieskich. Okresy te, posłuszne dniom, miesiącom, latom i pięcioleciom, wszystkim innym wreszcie obiegom gwiazd, ulegają prawu równości, jedności i porządku. W ten sposób poddana niebu ziemia dołącza do hymnu wszechświata obroty swoich pór roku, następujące po sobie w rytmicznych odstępach.
      W rzeczach ziemskich dostrzegamy pozornie wiele chaosu i zamieszania, gdyż - jak na to zasługujemy - przytwierdzeni do ich porządku nie zdajemy sobie sprawy, co za piękno czyni wokół nas Opatrzność Boża.

       Bo gdyby na przykład umieścić kogoś jak posąg w kącie jakiegoś niezwykle wielkiego i pięknego gmachu, nie potrafiłby ocenić piękna tej budowli, której sam także jest częścią. Podobnie żołnierz w szeregu nie może dostrzec szyku całego wojska. A gdyby zgłoski zawarte w jakimś poemacie, obdarzone były życiem i zdolnością odczuwania przez czas, jaki wypełnia ich brzmienie, nie znalazłyby nigdy upodobania w rytmicznym pięknie mowy wiązanej. Nie potrafiłyby przecież dostrzec i ocenić w całości dzieła, którego budowa i doskonałość zasadza się właśnie na przemijaniu pojedynczych zgłosek.
       Otóż Bóg uczynił grzesznika czymś brzydkim, lecz nie jest brzydki czyn Boga. Człowiek bowiem stał się odrażający z własnej woli, tracąc władzę nad światem, który do niego należał, kiedy był posłuszny Bogu, i sam stał się jego częścią. Nie chciał żyć zgodnie z prawem, musi więc prawu podlegać.
          Co zaś dzieje się zgodnie z prawem, jest niewątpliwie sprawiedliwe, a jeśli jest sprawiedliwe, to żadną miarą nie jest brzydkie. Przecież nawet w naszych złych uczynkach mieszczą się dobre dzieła Boże. Człowiek jest zasadniczo czymś dobrym. Cudzołóstwo zaś w zasadzie jest grzechem. Tymczasem z cudzołóstwa rodzi się zwykle człowiek, ze złego czynu ludzkiego - dobre dzieło Boga.

Wyobrażenie i wytwór wyobraźni

       Wracając zatem do tematu, który doprowadził nas do tych rozważań - owe liczby rozumu górują pięknością nad innymi. Gdybyśmy się od nich całkowicie oderwali, skłaniając się ku ciału, nie mogłyby kształtować owych czynnych liczb zmysłowych, które z kolei poruszają ciało tworząc zmysłową piękność liczb czasowych. Tak pod wpływem dźwięku powstają jeszcze liczby wywołane. Dusza przyjmuje na równi wszystkie te ruchy i jak gdyby je w sobie pomnaża, tworząc liczby przypominane. Tę zdolność duszy nazywamy pamięcią. Wielka to pomoc w najtrudniejszych czynnościach naszego doczesnego życia.
          Otóż to, co pamięć przechowuje jako ślad reakcji duszy na doznania ciała, po grecku nazywa się phantasiai; nie znajduję lepszego łacińskiego odpowiednika dla tej greckiej nazwy wyobrażenia. Przyjmując wyobrażenia za poznane i przyswojone, życie nasze opieramy na mniemaniach i wskutek tego stoimy na progu błędu. Kiedy zaś w pamięci zderzają się ruchy o różnych i sprzecznych ze sobą kierunkach, powstaje falowanie, niby pod wpływem przeciwnych wiatrów. Rodzą się stąd ruchy nowe, nie te, które stanowią odbicie reakcji zmysłowej na doznanie ciała, lecz jak gdyby obrazy obrazów. Nadano im nazwę tworów wyobraźni. Bo inaczej przedstawiam sobie w myśli ojca, którego widziałem, inaczej zaś nigdy nie widzianego dziada. Pierwsze z tych przedstawień jest wyobrażeniem, drugie - tworem wyobraźni. Wyobrażenie znajduje się w pamięci, wytwór wyobraźni natomiast jest odruchem duszy wywołanym przez ruch, który pamięć w sobie zachowuje.
         Nie łatwo jednak odkryć i wyjaśnić proces ich powstawania. Sądzę, że nie widząc nigdy ciał ludzkich, w żaden sposób nie mógłbym im nadać w myśli jakiejś widzialnej postaci. Tworząc obrazy z tego, co kiedyś widziałem, posługuję się pamięcią. Czym innym jest jednak znaleźć w pamięci wyobrażenie, czym innym z pamięci powołać do życia twór wyobraźni. Wszystko to zdolna jest uczynić moc duszy.
          Lecz przypisując wartość poznawczą prawdziwym nawet tworom wyobraźni popełniamy błąd najwyższy. Jest wprawdzie w obu tych rodzajach wyobraźni coś, co nazywamy nie bez słuszności wiedzą. Znaczy to, że spostrzegliśmy coś takim lub takim sobie coś wyobrażamy. Z całkowitą pewnością mogę ostatecznie stwierdzić, że miałem dziada i ojca; szczytem szaleństwa jednak byłoby utrzymywać, iż ich właśnie mieści mój duch w postaci wyobrażenia lub tworu wyobraźni. Są ludzie, którzy bez zastanowienia kierują się tworami własnej wyobraźni, a źródło wszystkich ich fałszywych poglądów tkwi w tym, że wyobrażeniom i tworom wyobraźni przypisują wartość poznawczą, jaką posiada poznanie zmysłowe.
        Toteż wyobrażeniom winniśmy najsilniej się opierać i nie dopuszczać do tego, aby nasz umysł oswoił się z nimi tak dalece, by przedstawiając je sobie sądził, że dostrzega je przy pomocy inteligencji.
         Otóż tego rodzaju liczby, które powstają w duszy oddanej sprawom doczesnym, mieszczą w sobie pewną - chociaż przemijającą - piękność. Bo dlaczegóż Opatrzność Boża miałaby żałować tej piękności, którą kształtuje nasza doczesna natura stanowiąca zasłużoną karę wedle sprawiedliwego prawa Bożego? W doczesności tej jednak Bóg nie opuścił nas tak dalece, abyśmy nie mieli sił do Niego powrócić i z pomocą Jego miłosierdzia oderwać się od rozkoszy zmysłów cielesnych. Taka bowiem rozkosz, czerpana ze zwodniczych zmysłów, utrwala się silnie w pamięci.
        Owo zaś zżycie się duszy z ciałem pod wpływem doznań cielesnych nazywa Pismo św. cielesnością. Walczy ona z umysłem, na co można przytoczyć słowa Apostoła: „Umysłem służę prawu Bożemu, a ciałem zakonowi grzechu". Jeśli jednak umysł wzniesie się ku rzeczom duchowym i wśród nich na trwałe pozostanie, wówczas nawet siła tego przyzwyczajenia słabnie i stopniowo tłumiona zanika. Przyzwyczajenie bowiem było silniejsze, kiedyśmy szli jego drogą, kiedy zaś zaczynamy je poskramiać, z pewnością maleje, chociaż nie zanika całkowicie. W ten sposób życie nasze odstępuje od wszelkich nieopanowanych ruchów, które umniejszają istotę duszy, i odnowione przez przyjemność płynącą z rytmu rozumowego zwraca się całkowicie ku Bogu, a chociaż obdarza ciało rytmem zdrowia, nie czerpie stąd radości. Nastąpi to, kiedy człowiek zewnętrzny ulegnie rozkładowi i zmianie na lepsze.

Brak komentarzy: