niedziela, 15 stycznia 2012

O muzyce - św. Augustyn » str. 2


Rodzaje liczb

Nauczyciel. Aby więc przejść od rzeczy cielesnych do niematerialnych, mój przyjacielu, z którym prowadzę te rozważania, odpowiedz na następujące pytania: Przypuśćmy, że wygłaszam wiersz „Deus creator omnium". Jak ci się zdaje, gdzie powstają owe cztery jamby i dwanaście mor, z których się one składają: czy tylko w samym słyszanym dźwięku, czy również we wrażeniu zmysłowym ucha słuchacza, czy ponadto w czynności wypowiadającego. A może ponieważ rodzaj wiersza jest znany należy mu poza tym przyznać miejsce w naszej pamięci.

Uczeń. Sądzę, że wszędzie.

N. I nigdzie więcej?

U. Nie widzę, co jeszcze pozostaje. Chyba tylko jakaś wewnętrzna i wyższa siła, od której pochodzą.

Czy jedne rodzaje liczb mogą istnieć bez drugich.

N. Nie pytam o rzeczy, których można się tylko domyślać.
Jeśli zatem te cztery rodzaje przedstawiają ci się w taki sposób, że poza nimi nie widzisz już nic równie oczywistego, spróbuj je od siebie odróżnić i zbadać, czy mogą istnieć osobno bez wzajemnego związku. Bo może się zdarzyć chyba mi nie zaprzeczysz, że spadające krople lub jakieś inne zderzenie ciał wytworzy dźwięk uderzający powietrze z tą samą wartością drgań tam, gdzie nie ma słuchacza. Czyż wystąpi w tym wypadku któryś z tych czterech rodzajów poza pierwszym, to jest wartością liczbową zawartą w samym dźwięku?

U. Nie widzę nic poza tym.

N. A ten drugi rodzaj zawarty we wrażeniu słuchacza? Czy może on istnieć, jeśli brak źródła dźwięku? Nie pytam przy tym, czy ucho posiada zdolność przyswajania możliwego dźwięku, której z pewnością nie jest pozbawione, nawet jeśli dźwięk nie powstaje; przecież nawet w ciszy różni się od ucha głuchego. Chodzi mi o to, czy ucho zawiera wartości liczbowe także w tym wypadku, kiedy brak źródła dźwięku. Czym innym jest bowiem posiadanie ich, czym innym zdolność odczuwania rytmicznego dźwięku. Bo także jeśli dotkniesz palcem czułego punktu ciała, odczuwa ono rytm tylokrotny, ilekroć go dotykasz, i podczas odczuwania miejsce dotknięte nie jest go pozbawione. Jednakże, podobnie jak poprzednio, pytamy nie o to, czy nawet przy braku bodźca posiada ono zdolność odczuwania, lecz czy mieści w sobie same wartości liczbowe.

U. Trudno mi powiedzieć, że zmysł słuchu nie ma w sobie takich wartości, jeszcze zanim dźwięk powstanie. W przeciwnym razie ani nie byłaby mu miła harmonia, ani nie raziłby go dźwięk fałszywy. Tę właśnie cechę, mniejsza o jej istotę, dzięki której przyjmujemy lub odrzucamy dźwięk nie rozumowo, lecz instynktownie, nazywam wartością liczbową samego słuchu. Bo przecież ta zdolność aprobaty lub krytyki nie powstaje w moim uchu w momencie, kiedy słyszę dźwięk. Ucho jest niewątpliwie otwarte w równym stopniu na piękne, jak i fałszywe dźwięki.

N. Uważaj raczej, żebyś nie pomieszał ze sobą tych dwóch rzeczy. Jeśli bowiem wygłaszamy jakiś wiersz raz prędzej, drugi raz wolniej, z konieczności wypełni on dwa różne okresy czasu, mimo że układ stóp pozostaje niezmieniony. Otóż to, że sam rodzaj rytmu jest dla ucha miły, sprawia owa zdolność, która pozwala nam przyjmować dźwięki harmonijne, a odrzucać fałszywe. To zaś, że przy prędszym wygłaszaniu wrażenie słuchowe trwa krócej niż przy powolnej deklamacji, zależy jedynie od długości czasu, w którym dźwięk dotyka ucha. Zatem stan ucha w momencie, kiedy dotyka go dźwięk, jest z pewnością inny niż wtedy, kiedy dźwięk do niego nie dociera. Podobnie bowiem jak słyszenie różni się od niesłyszenia, tak różni się słyszenie jednego głosu od słyszenia głosu innego.
        Ten stan ucha więc ani nie trwa dłużej, ani nie kończy się wcześniej, gdyż jest miarą dźwięku, przez który został wywołany. Inny jest w takim razie stan ucha wywołany brzmieniem jambu, inny trybrachu. Stan ten trwa dłużej, jeśli jamb wygłaszany jest wolno, krócej jeśli wypowiadamy go szybko; wreszcie w ciszy doznanie w ogóle nie zachodzi. W wypadku kiedy dźwięk jest rytmiczny, rytmiczny musi być także stan ucha. Istnieć zaś może tylko pod tym warunkiem, że istnieje jego sprawca - dźwięk. Stan ucha odbierającego wrażenie słuchowe przypomina bowiem ślad na wodzie,  który ani nie powstaje, zanim ciała do niej nie włożysz, ani nie utrzymuje się po jego wydobyciu. Owa zaś przyrodzona niejako zdolność oceny, obecna w uchu, nie przestaje istnieć podczas milczenia i nie dźwięk ją nam przynosi, lecz ona raczej przyjmuje dźwięk z aprobatą lub naganą. Toteż, jeśli się nie mylę, te dwie rzeczy należy od siebie rozróżnić i uznać, że wartości liczbowe występujące w samym stanie ucha, kiedy ono coś słyszy, przychodzą z dźwiękiem, a znikają w ciszy. Wynika stąd, że wartości liczbowe zawarte w samym dźwięku mogą istnieć bez tych, które mieszczą się we wrażeniu słuchowym, ale nie odwrotnie.

U. Przyznaję.

Brak komentarzy: