poniedziałek, 30 stycznia 2012

Liczby duchowe i wieczne - O muzyce św. Augustyn » str. 12


           Ale pamięć przyjmuje nie tylko ruchy duszy związane z ciałem - o rytmach tych mówiliśmy poprzednio - lecz także ruchy duchowe, które pokrótce omówię. Są to ruchy mniej złożone, toteż wymagają niewielu słów, ale za to niezwykłej jasności umysłu.
          Weźmy pod uwagę ową równość, której nie znajdowaliśmy w liczbach zmysłowych w postaci pewnej i stałej, rozpoznawaliśmy ją jednak w formie mglistej i przemijającej. Czyż duch nasz pożądałby jej tak gorąco, gdyby mu nie była znana skądinąd, i to skądinąd nie w dziedzinie przestrzeni i czasu? Wielkości przestrzenne posiadają bowiem rozciągłość, czasowe zaś - przemijają.
          Jak sądzisz, gdzież znajduje się owa równość? Spróbuj znaleźć odpowiedź na to pytanie. Bo nie myślisz, że dotyczy ona kształtów ciał, których przy powierzchownej nawet ocenie nie odważysz się nigdy nazwać równymi, albo że tkwi w odstępach czasu, co do których nie wiemy, czy coś nie jest w sposób nieuchwytny nad miarę skrócone lub przeciągłe. A więc jak sądzisz, gdzie znajduje się owa równość, którą mamy na oku domagając się równości jakichś ciał lub ruchów i której przy dokładniejszym rozpatrzeniu nie mamy odwagi im przypisać?


          U. Sądzę, że doskonała równość znajduje się w czymś doskonalszym od ciała. Ale czy mieści ją sama dusza, czy jakiś byt jeszcze od niej wyższy - nie potrafię powiedzieć.

N. Czy nie sądzisz, że owa sztuka rytmiczna lub metryczna, którą posługują się ludzie piszący wiersze, zawiera w sobie pewne liczby stanowiące regułę wierszowania?
U. Trudno mi sądzić inaczej.
N. Jak ci się zdaje, czy liczby - jakiekolwiek są - przemijają wraz z wierszem, czy też pozostają? 
U. Z pewnością trwają nadal.
N. Musimy się zatem zgodzić, że liczby przemijające tworzą się z pewnych liczb trwałych.
U. Rozum każe mi to przyjąć.
N. A czyż nie sądzisz, że sztuka ta nie jest niczym innym, jak pewnym stanem duszy artysty?
U. Tak sądzę.
N. Czy stan ten może występować w duszy człowieka, który sztuki tej nie zna?
U. Żadną miarą.
N. A w duszy tego, kto jej zapomniał?
U. Także nie, bo i on sztuki tej nie zna, chociaż dawniej ją umiał.

N. A jeśli ktoś go zapyta i w ten sposób przypomni mu dawną umiejętność, czy sądzisz, że liczby te wychodzą od rozmówcy i do niego powracają, czy też on sam zwraca się wewnętrznie ku czemuś we własnym umyśle, aby wydobyć stamtąd rzecz utraconą?

U. Myślę, że proces ten zachodzi w nim samym.

N. A jeśli zapomniał całkowicie, jaką zgłoskę należy wymawiać krótko, a jaką przeciągle, to czyż w twoim mniemaniu pytania mogą go na to naprowadzić? Czas trwania zgłoski jest przecież dłuższy lub krótszy zależnie od dawnego postanowienia i zwyczaju. Gdyby trwanie ich było określone i stałe z natury lub w myśl pewnych zasad, to czyż nowsi uczeni przypisywaliby długość zgłoskom, które dawniej wymawiano krótko, i na odwrót? .

U. Sądzę, że to także jest możliwe, bo nawet rzecz całkowicie zapomniana może znaleźć się na powrót w pamięci dzięki naprowadzającym pytaniom.
N. Dziwiłbym się, gdybyś przypuszczał, że w rozmowie z kimś potrafisz sobie przypomnieć, coś jadł na obiad przed rokiem.
U. Przyznaję, że to niemożliwe, i odstępuję już od poglądu, jakoby pytania mogły mi przypomnieć długość trwania zgłosek, jeśli ją zupełnie zapomniałem

N. A co jest tego przyczyną? Czyż nie to, że w takiej oto nazwie jak Italia pierwszą sylabę - jak chcieli jedni - wymawiano dawniej krótko, teraz zaś inni każą ją wymawiać przeciągle? Ale nikt z umarłych nie potrafił, nikt z żywych nie może i nikomu z potomnych nie uda się sprawić tego, aby jeden i dwa nie dawały w sumie trzech i aby dwa nie stanowiło podwojenia jedności.

U. Cóż bardziej oczywistego?

N. Pytanie dotyczące jednego i dwóch było zupełnie proste. Przypuśćmy, że w taki sposób pytamy o inne zagadnienie związane z tymi liczbami, a rozmówcą naszym jest człowiek, który nie zna się na tych sprawach - nie przez zapomnienie, lecz wskutek braku wykształcenia w tej dziedzinie. Czy nie sądzisz, że w podobny sposób potrafi opanować - z wyjątkiem iloczasu zgłosek - sztukę metryczną?

U. Niewątpliwie.

N. Gdzież więc, twoim zdaniem, proces nastąpi także w takim człowieku, jeśli w umyśle jego mają się odbić te liczby tworząc ów stan duszy zwany sztuką? Może przynajmniej w tym wypadku liczby zostaną mu przekazane przez rozmówcę?

U. Myślę, że także i tu zachodzi proces wewnętrzny. Człowiek pojmuje prawdziwość stawianych mu pytań i znajduje na nie odpowiedź.
N. Powiedz mi teraz, czy liczby, których poszukujemy, wydają ci się zmienne?
U. Z pewnością nie.
N. Nie zaprzeczysz więc, że są wieczne.
U. Przyznaję całkowicie.
N. A czy w odniesieniu do tych liczb powstanie ukryta obawa, aby nie zwiodła nas jakaś nierówność?
U. Nikt bardziej ode mnie nie jest tu pewny równości.

N. Cóż zaś mamy uznać za źródło wiecznego i niezmiennego pierwiastka duszy, jeśli nie jedynego i niezmiennego Boga?

U. Nie widzę powodu, aby uznać coś innego.

N. Otóż człowiek pod wpływem stawianych mu pytań zwraca się wewnętrznie ku Bogu, aby pojąć niezmienną prawdę. Czyż nie jest zatem rzeczą oczywistą, że bez pomocy z zewnątrz nie może się skierować ku kontemplacji owej prawdy, jeśli takiego ruchu własnej duszy nie zachowuje w pamięci?

U. Nie, to jest oczywiste.

Brak komentarzy: