poniedziałek, 30 stycznia 2012

Dusza w stanie grzechu tworzy liczby i sama im podlega - O muzyce św. Augustyn » str. 17



Zakończenie

          Powinniśmy jednak pamiętać - co pozostaje w ścisłym związku z podjętą przez nas rozprawą - że Opatrzność, dzięki której Bóg stworzył świat i nim rządzi, sprawiła to także, iż dusza grzeszna i pełna utrapień zawiera w sobie i tworzy liczby nawet w stanie najniższego upadku ciała. Liczby te są oczywiście coraz to mniej piękne, jednak nie mogą być całkowicie pozbawione piękności. Bóg w swej najwyższej dobroci i sprawiedliwości uznaje wszelką postać piękna zawartą zarówno w potępieniu, jak w nawróceniu lub wytrwałości duszy. Liczby rozpoczynają się od jedności, równość i symetria czyni je pięknymi, porządek zaś - jednolitymi. Każdy więc musi przyznać, że wszelkie stworzenie, aby osiągnąć swą właściwą naturę, dąży do jedności, stara się w miarę sił utrzymać podobieństwo gatunku i zajmować właściwe miejsce czy to w czasie, czy w przestrzeni, w ciele zaś utrzymywać zdrowie przez swego rodzaju równowagę.
        Jeśli to uznajemy, musimy przyznać, że wszystko, cokolwiek istnieje tak, jak istnieje, stworzone zostało przez jedną pierwszą przyczynę za pośrednictwem równej jej i podobnej bogactwem postaci, w której łączy się ze sobą w jedno i z jednego w jedno najdroższą, jeśli tak można powiedzieć, miłością.
      Ów wiersz zatem „Deus Creator omnium“, który wzięliśmy za przykład, cieszy nie tylko ucho rytmicznym dźwiękiem, lecz o wiele bardziej miły jest duszy dzięki zbawiennej i prawdziwej myśli. Bo chyba nie zwracasz uwagi na ludzi - mówiąc delikatnie - ciężkiego umysłu, którzy zaprzeczają możliwości stworzenia czegoś z nicości, kiedy twierdzimy, że Bóg tego dokonał. Przecież rzemieślnik dzięki liczbom rozumowym zawartym w swojej sztuce może wytworzyć liczby zmysłowe, które wypełniają jego zwykłe czynności, a liczby zmysłowe wywołują z kolei liczby czynne, w takt których poruszają się ręce przy pracy. Liczby takie obejmują już odstępy czasu, wytwarzają zaś w drzewie kształty widzialne, których harmonia przejawia się w przestrzeni. Czyż więc natura posłuszna woli Bożej nie potrafi stworzyć drzewa z ziemi i innych pierwiastków i czyż samych ciał prostych nie była w stanie powołać do bytu z nicości?
         Możemy raczej powiedzieć, że także w życiu drzewa liczby czasowe pojawiają się z konieczności przed liczbami przestrzennymi. Przecież wszelkie rośliny wymagają - zależnie od rodzaju - ściśle określonego czasu, aby przyjąć się w ziemi, zakiełkować, wypuścić pędy, rozwinąć liście i nabrać sił. Dopiero wtedy wydają owoc lub odradzają potęgę nasienia przez tajemne liczby wypełniające substancję samej rośliny.
           O ileż bardziej widoczna jest rytmiczna odpowiedniość członków w ciałach zwierząt. Ciała te mogły powstać z pierwiastków, czyż więc same pierwiastki nie mogły powstać z nicości? Który z nich jest gorszy i nędzniejszy od ziemi? Ziemia zaś ma po pierwsze ogólny kształt ciała, które, jak widzimy, cechuje jedność, liczba i porządek. Poczynając bowiem od jakiegoś niepodzielnego znaku każda najmniejsza cząstka ziemi musi z konieczności rozciągać się na długość, jako trzeci wymiar przybrać szerokość, wreszcie wysokość, która wypełnia wnętrze ciała.
          Skąd pochodzi ów postępowy rozwój od jednego do czterech wymiarów? Skąd równość części, którą odkrywamy zarówno w długości, jak w szerokości i wysokości? Skąd pewna współodpowiedniość (nazwą tą zastępuję grecką analogię) przejawiająca się w tym, iż stosunek długości do niepodzielnego znaku jest taki, jaki zachodzi między szerokością i długością i jaki łączy wysokość i szerokość? Skąd pochodzi to wszystko, jeśli nie z owego najwyższego i pierwszego źródła liczb, symetrii, równości i porządku? Jeśli czynniki te usuniemy z ziemi, przestanie istnieć. Ziemię stworzył zatem Wszechmocny Bóg i stworzył ją z nicości.
              A czyż sam kształt, którym między innymi różni się ziemia od pozostałych elementów, nie przedstawia pewnej jedności, jaką od Boga otrzymała? Każda jej część podobna jest do całości, a dzięki zgodnemu związkowi tych części ziemia zajmuje w świecie miejsce najniższe, które z natury jest dla niej najbardziej zbawienne? Na powierzchni ziemi rozlewa się element wód, który także usiłuje zachować jedność. Jest to pierwiastek piękniejszy i przezroczysty dzięki temu, że jego cząstki są do siebie bardziej podobne. Także woda zajmuje położenie odpowiednie dla swego znaczenia i utrzymania się w świecie.
              Cóż można powiedzieć o naturze powietrza? Pierwiastek ten dąży do zachowania jedności w znacznie swobodniejszym skupieniu. Podobnie jak woda przewyższa pięknością ziemię, tak powietrze jest piękniejsze od wody i dla swego istnienia musi zajmować odpowiednio wyższe miejsce w świecie.
            Cóż powiem o wysokim sklepieniu nieba, otaczającym cały wszechświat ciał widzialnych? Piękno jego jest w swoim rodzaju najwyższe, podobnie jak najwyższe i najbardziej pożyteczne jest jego położenie.
              Z pewnością żadna z tych rzeczy, które liczymy z pomocą zmysłu cielesnego, ani żadna ich część nie może przyjąć, ani mieścić w sobie liczb przestrzennych, które wydają się być w bezruchu, jeśli nie poprzedzą ich wewnętrzne ciche liczby czasowe, objawiające się w ruchu. Od tych dynamicznych liczb w czasie wcześniejszy jest ruch życiowy, podległy Panu wszechrzeczy; obejmuje on nie rytmicznie ułożone odstępy czasu, lecz sam czas mocą swej potęgi.
         Większą jeszcze siłę posiadają liczby zawarte w rozumie i pojęciach dusz świętych i błogosławionych. Przyjmują one w siebie bez pośrednictwa którejkolwiek innej natury samo prawo Boże, bez którego liść z drzewa nie spadnie i dzięki któremu policzony jest każdy nasz włos, przekazując je dalej prawom rządzącym na ziemi i pod ziemią.
            Nędzny i mały, mówiłem tu z tobą o rzeczach niezwykle wielkich, przedstawiając je w tym zakresie i w taki sposób, jaki mi był dostępny. A jeśli znajdzie się ktoś, kto przeczyta tę naszą rozmowę utrwaloną w piśmie, niech dobrze pamięta, że przeznaczyliśmy ją dla ludzi znacznie bardziej ułomnych i słabych niż ci, którzy w oparciu o powagę obu Testamentów uwielbiają Współistotną i Niezmienną Trójcę, Jedynego i Najwyższego Boga, z którego wszystko, przez którego wszystko, w którym wszystko, oddając Mu cześć wiarą, nadzieją i miłością. Ludzi tych oczyszczają już nie iskry nędznego ludzkiego rozumowania, lecz potężny i płomienny ogień miłości.
            Nie chcę jednak porzucać braci zwiedzionych przez heretyków fałszywą obietnicą wiedzy rozumowej, toteż postępuję wolniejszym krokiem badając drogę, której święci mężowie w locie swym nie chcą nawet dostrzec. Odwagi dodała mi przy tym świadomość, że byli już przede mną pobożni synowie najlepszej Matki Kościoła, dość biegli w dziecinnej sztuce wymowy i dialektyki, którzy w koniecznej obronie przed heretykami posługiwali się tą samą metodą.

Brak komentarzy: